21 – Janina Bąk (Janina Daily) czyli od resocjalizacji przez Szkocję i bloga do kariery w marketingu.

Dała się poznać poprzez lekkie piórko i poczucie humoru. Tłumy wyznawców zjednoczyły się na jej fanpagu by wspólnie stworzyć najmilsze miejsce internetu.  Zarzuciła przynętę z dobrych żartów, usłała nasze ścieżki puchowymi fokami i bezą z posypką by na końcu zdjąć maskę i ukazać swe prawdziwe oblicze, oblicze psychofanki badań statystycznych.

Autorka  bestsellera “Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla? “. Zdobywczyni głównej nagrody na  konferencji “I love marketing” Janina Bąk.

Joanna Golańska: Janina, znana jesteś głównie z bloga, którego piszesz już od ponad trzech lat ale nie o tym chciałam z Tobą dzisiaj rozmawiać. Aktualnie jesteśmy na Blog Conference Poznań, będziesz tu opowiadać o blogowaniu i statystyce. Nie widziałam jeszcze tej prelekcji, powiedz mi proszę o czym ona będzie.

Janina Bąk: Głównie o statystyce. O statystyce w blogowaniu, ale bardzo ucieszyłam się, kiedy zapraszając mnie do podcastu powiedziałaś, że nie chcesz rozmawiać tylko o blogowaniu. Statystyka jest teraz moją zajawką, tego właśnie chce uczyć. Tego, jak patrzeć na liczby, jak interpretować liczby, jak nie dać się oszukać statystyce. Jutro będę o tym wszystkim mówić podczas prelekcji w kontekście blogowania i statystyk blogerskich.

Asia: Dałaś się poznać w Internecie głównie dzięki blogowaniu. Dlatego, że być może nie wszyscy mieli przyjemność go czytać powiedz proszę w dwóch zdaniach o czym on jest.

Janina: To jest najgorsze pytanie, zastanawiałam się nad tym trochę, w jaki sposób mogę się przedstawić. Jest to blog o moim życiu, anegdoty z codzienności, mojej codzienności z mężem i mojej codzienności w pracy. Pracuje na uczelni ze studentami a to jest najbardziej od czapy grupa społeczna świata. Oni dostarczają bardzo wielu historii. I tyle, piszę po prostu o tym co mi się przydarza. W sumie jest to taki pamiętnik.

Asia: Opisując swoje przygody z uczelni przemycasz nam wiele historii związanych ze statystyką.

Janina: Tak, bo są prześmieszne.

Asia: Czasem, aby je zrozumieć w pierwszej kolejności trzeba sprawdzić kilka pojęć na Wikipedii, potem przeanalizować wykresy i jak tylko zrozumiesz podstawowe zagadnienia a potem te bardziej złożone… to pozostaje ci się już jedynie śmiać przez kolejną połowę dnia…

Janina: To jest właśnie fajne. Jeśli one są na blogu to zawsze staram się uzupełnić wpis linkami do Wikipedi i one ułatwiają zrozumienie tematu. Nawet jeśli nie, nawet jeśli opisuje sytuację tylko na Facebooku gdzie nie bardzo mogę zamieszczać linki to ludzie sami pytają w komentarzach. W ten sposób to tam toczy się dyskusja o tym czym się różni prawdopodobienstwo od ilorazu szans. I to jest fajne, bo pokazuje coś co dla mnie jest ostatnio bardzo istotne, że ludzie tak naprawdę nie są ignorantami matematycznymi. Lubimy tak o sobie nawzajem a czasem o sobie samych myśleć. Mówimy o tym, że nie umiemy matematyki, albo nam z nią nie po drodze i nigdy się jej nie nauczymy. Tak nie jest. Z komentarzy pod moimi wpisami jasno wynika, że ludzie chcą się dowiedzieć. Pytają i są zainteresowani tylko najpewniej nikim tego dobrze nie wytłumaczył. Nie wytłumaczył tego w sposób fajny i przystępny.

Asia: To jest fenomen, który staram się zrozumieć. Na chwilę obecną na fanpage masz ponad 50 000 fanów, którzy regularnie czytają to co napisałaś. To są żarty na temat lwa, który robi Ro-Ro. Ludzie się z tych żartów śmieją, jeśli nie zrozumieją to starają się doczytać, dokształcić. Skąd ci ludzie się biorą? Moje doświadczenia są takie, że wiele osób lekceważy matematykę.

Janina: Myślę, że tu możemy wyróżnić trzy rzeczy. Po pierwsze moja społeczność faktycznie jest ponad przeciętna i sama często zastanawiam się skąd oni się wzięli. Są zabawni ciekawi świata, dystansowa oni również do własnej niewiedzy. Nie ma nic złego w tym, że niektórych rzeczy nie wiemy, ja też mam takie obszary życia, w których bardzo dużo nie wiem. Druga sprawa jest taka, że gdybym napisała we wpisie, że to jest taki wzór na prawdopodobieństwo a to jest wzór na iloraz szans i zobaczcie czym one się różnią niewiele osób by to zainteresowało.

Ja mam szczęście pracować ze statystyką społeczną to znaczy statystyką w naukach społecznych więc z reguły gdy o tym pisze przedstawiam to w trochę ciekawszy sposób. Np. użyłam modelu regresji po to, aby sprawdzić, czy jedzenie czekolady powoduje dostanie nagrody Nobla. To już jest taki zapalnik ciekawości. Na studiach naturalnie też można to robić. Ja też staram się to robić podczas zajęć. Jeśli przychodzisz na studia i ktoś pokazuje ci wzór i nic z tym nie robi nie dziwi mnie to że nikogo to nie jara a wszyscy pytają jak się urwać. Jeśli pokazujesz ludziom, że hej statystyka to jest po pierwsze narzędzie i używam jej na codzień, po drugie jest ekstremalnie ciekawa bo potrafi wyjaśnić mnóstwo światła dookoła nas i w sumie nie jest aż tak bardzo skomplikowana i można ją wyjaśnić w sposób prosty, wtedy ludzie chcą wiedzieć więcej.

Trzecia rzecz to jest pozostawienie ludziom przestrzeni dla niewiedzy. Rzecz, którą ja tępię najbardziej na świecie na mojej stronie i na fanpejdżu to tę pogardę dla innych ludzi za to, że popełnili błąd lub czegoś nie wiedzieli. Komentarze bardzo agresywne, ponieważ ktoś zrobił literówkę lub czegoś nie wiedział. Na to nie ma mojej zgody i z takimi komentarzami albo dyskutuje, albo je usuwam. Próbuje pokazać ludziom, że to jest ok czegoś nie wiedzieć i to jest super, jeśli ludzie pytają. Nie możemy pozwolić na to, że ktoś pyta a drugi człowiek przychodzi i robi z niego idiotę, powoduje, że osoba pytająca czuję się malutka. Oto bardzo dbam, aby nikt nie czuł się upokorzony dlatego, że zapytał. No i chodzi o to, aby pytać, jeśli czegoś nie wiemy.

Asia: Jakiś czas temu napisałam tekst na temat dysleksji i opublikowałam podcast, którym rozmawiałam z korektorką. Opowiadam o tym, że mam dysleksję i w jaki sposób mi to  komplikuje życie. Poza dużą ilością wiadomości o tym, że jestem osobą leniwą, której brakowało dyscypliny, aby nauczyć ortografii ludzie zaczęli poprawiać celowo zrobiony przeze mnie błąd ortograficzny nie zapoznając się z tekstem. Internet jest więc pełne krytyki i braku tolerancji.

Janina: Niestety. Jakiś czas temu zrobiłam błąd i ktoś napisał, że jest moim błędem zniesmaczony. Już wiem, napisałam, że ubrałam buty a poprawną wersję byłoby założyłam buty. I ktoś napisał, że jest zniesmaczony. Po pierwsze można przekazać ten komunikat nie sprawiając, że druga osoba czuję się źle i czuję się upokorzona. Ja jestem odporna, ale zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie żyje w Internecie aż tak długo, jeśli ktoś przeczyta taki komentarz to poczuje się źle. Po drugie pomyślałam sobie szlak, jeśli naprawdę zależy ci na tym, aby ludzie nie popełniali błędów to je popraw. Napisz mi “W pierwszym zdaniu napisałaś żeubierasz a powinnaś napisać że zakładasz”. Kiedy dostajemy komunikat, w Internecie bardzo często po prostu dostaję komunikat, “zniesmaczyło mnie to” albo “jesteś leniwą bułą”. Jako autorzy tych komentarzy nie możemy udawać, że chodzi nam o to, aby ludzie nie popełniali błędów. Chodzi nam po prostu o to, aby ludzi upokorzyć. Jeśli chcemy, aby ludzie nie robili błędów, to im je w miły, sympatyczny sposób wskazujemy. To jest błąd a tu jest poprawna forma.

Asia: Czytałam ten komentarz. Poświęciłam 15 minut życia, aby ustalić co autora tak zbulwersowało. Myślałam, że skoro użył takiego sformułowania najpewniej jest to coś dzięki czemu wylądujesz na stronie głównej Pudelka.

Janina: No dokładnie, ja dostaje takie komentarze i nie wiem nawet, w którym akapicie zrobiłam błąd, nie wiem co to za błąd. Gdybym wiedziała to bym go nie zrobiła. I zawsze odpisuje to samo, poprawiajcie mnie, tylko napiszcie mi gdzie i jaki jest to błąd. Dbam o to, aby ludzie, którzy próbują się czegoś dowiedzieć o matematyce czy statystyce na mojej stronie nie czuli się głąbami. Chcesz obczaić różnica między średnią a medianą? Dla ludzi, którzy zajmują się statystyką to jest podstawa, ale rozumiem że nie dla wszystkich jest to oczywiste. Jeśli ktoś pyta to mogę to po prostu wyjaśnić. Mogę to wyjaśnić na przykładzie, mogę wyjaśnić na jeszcze kolejnym przykładzie i nic mnie to nie kosztuje a jedynie będę miała satysfakcję, że ktoś nauczy się rozróżniać te dwie wartości centralne. Zawsze pojawiają się ludzie, którzy  komentują, że jest to efekt kiepskiego nauczania w szkole, ale darujmy sobie takie rzeczy.

Asia: Niestety niewiele osób potrafi to dobrze wytłumaczyć. Być może jest to kwestia tego, że aby dobrze tłumaczyć to samemu trzeba dobrze rozumieć temat. Często łapię się na tym, że używam czegoś czego nauczyliśmy się w szkole i wtedy chociaż pytaliśmy nauczyciela do czego nam to będzie potrzebne nauczyciel nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Tak naprawdę odpowiedź byłaby bardzo prosta. Wracając jednak do tematu naszej rozmowy. Twój blog nigdy nie był stricte o statystyce.

Janina: I wciąż nie jest. Jednak tej statystyki jest u mnie coraz więcej. Kiedy zaczęłam pisać bloga to był właśnie ten moment kiedy statystyka zaczęła mnie jarać. Zaczęłam też z nią więcej pracować więc siłą rzeczy zaczęła się pojawiać w wielu historiach. Chciałabym jednak aby ten temat pojawiały się częściej, mam w tym kierunku duże ambicje. Ktoś mi kiedyś napisał w komentarzu, że ma całą bibliotekę książek, o których mówiłam, że ja kiedyś napiszę. Jest trochę prawda, ponieważ mam duże ambicje, ale jestem bardzo leniwym człowiekiem. Chciałabym jednak przemycać tej wiedzy trochę więcej trochę bardziej u strukturyzowane sposób i zaczęłam już pracować nad wdrożeniem tego planu w życie. W życie więc jest nadzieja że to się kiedyś wydarzy.

Asia: Skoro trzy lata temu zaczęłaś pisać bloga i wtedy też w twoim życiu pojawiła się statystyka wnioskuję że wcześniej zajmowała się czymś innym. Co to było?

Janina: Ustalmy jedną rzecz ja nie zajmuje się statystyką matematyczną. Co prawda studiowałam na wydziale matematyki statystykę podyplomowo, ale zasadniczo zajmuje się metodologią badań i badaniami ilościowymi. Statystyką dla nauk społecznych. Wcześniej zajmowałam się metodologię, ale trochę byłam nie bliżej do badań jakościowych. W ten sposób wkręciłam się w samą ideę metodologii i dowiedziałam się jak wiele rzeczy możemy badać i w jaki sposób to robić.

Oszalałam na punkcie badań ankietowych, jestem psychofanką badań ankietowych. Wszystkim nam się wydaje, że to jest takie proste. Wystarczy wziąć kartkę papieru zapisać trzy pytania, na które ludzie odpowiedzą im mamy wynik. Okazuje się, jednak że to wcale nie jest takie proste. W grę w chodzi z jednej strony matematyka, ponieważ trzeba tworzyć skalę i analizy, wybrać odpowiedni model, aby przeprowadzić analizę danych. Z drugiej strony mamy tu psychologię poznawczą, ponieważ istnieje mnóstwo efektów badań ankietowych np. społecznych oczekiwań, kiedy ludzie odpowiadają na pytania ankietowe tak jak uważają za słuszne a nie tak jak my się naprawdę. Jest bardzo wiele dziedzin nauki, które składają się na to, aby stworzyć dobrą ankietę. To była moja zajawka i ona doprowadziła mnie do badań ilościowych.

Asia: Wydawało mi się że jeśli ludzie chcą się zajmować takimi tematami to idą na socjologię ale tam niekoniecznie uczą się matematyki.

Janina: Mnie to bardzo boli. Ja studiowałam socjologię.

Asia: Przed matematyką czy już później?

Janina: Przed…Później podyplomowo zrobiłam studia ze statystyki na wydziale matematyki. To już była zupełnie inna statystyka. Tam liczyliśmy regresję na kartce nie otwierając programów statystycznych aby to liczył, tylko na kartce. To było super, ponieważ tle studia od strony matematycznej dały mi bardzo dużo zrozumienia dla tego co robię. Jednak moja droga była taka, że zaczęłam od nauk społecznych. Studia z pedagogiki, później faktycznie zrobiłam podyplomówkę, ale też bardzo dużo uczyłam się sama w praktyce. Analizowałam dane przy różnych projektach i tam bardzo dużo dało.

Asia: Nie jestem mistrzem matematyki i dla mnie samodzielnye wypowiadanie wzorów jest problemem, ale wiem, że jest nią w Internecie miejsca gdzie wystarczy że wpiszemy dane w odpowiednie okienka i program da nam odpowiedź na wszystkie nasze pytania. Teoretycznie więc nie trzeba znać matematyki, aby prowadzić badania.

Janina: Nie trzeba. Wszystko zależy od tego do czego te informacje są nam potrzebne. Jeśli mówimy o pracy przy dużych projektach złożonej strukturze to to jest niezwykle cenne i taka podstawowa wiedza, którą wynosimy z socjologii ze studiów magisterskich nie byłaby wystarczająca. Zdecydowanie ten dodatkowy trening metodologiczny, niekoniecznie na wydziale matematyki, ale na pewno metodologia w której zawiera się analiza danych jest konieczna. Ja bardzo boleję nad jakością kursów metodologii. Co prawda nie wiem jak one wyglądają na każdej uczelni w kraju i nie mam na tym temat kompletnych danych. Jednak patrząc na jakość ankiet i badań do których czasem nie ludzie zapraszają, niezależnie od tego, czy jest to praca licencjacka czy magisterska. Niestety zdarzają się też ankiety robione przez doktorów i doktorów habilitowanych które są zwyczajnie nieprawidłowe. Czy tam są potrzebne studia na wydziale matematyki? Nie, pewnie nie. Z pewnością jednak przydałby się dodatkowy trening.

Asia: Jakie konsekwencje wynikają z tego, że źle z skonstruuje my taką ankietę. Co złego może się stać od tylko dlatego że będziemy mieli za mało wariantów odpowiedzi?

Janina: Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ takich błędów w bardzo wielu kategoriach jest mnóstwo. Możemy mieć błąd wynikający ze źle zadanego pytania. Pytanie może być zbyt ogólne i dla każdego znaczy co innego. Gdybym się spytała, czy lubisz swoją pracę to ty odpowiadasz na to pytanie możesz myśleć o tym że lubisz swoją pracę ponieważ Anka z biurka obok jest fajna. Ktoś inny może zrozumieć to pytanie jako pytanie o zarobki, a nie daj Boże ankieter ma na myśli atmosferę w pracy. Zadając pytania tak ogólnie możemy różnie zrozumieć jego znaczenie. Możesz też mieć błędy w ankiecie wynikający z tego, że jest za długa. To jest coś co się bardzo często zdarza, ostatnio wypełniałam ankietę, która miała 150 bardzo skomplikowanych pytań typu na skali od 0 do 10, później uszereguj, później określ intensywność. Jeśli stworzymy ankietę o takiej długości liczymy się z tym że mniej więcej od połowy ludzie przestaną wypełniać i będziemy mieć braki w danych albo zaczną wypełniać na odczepnego. To też potrafimy sprawdzać w danych. Ciekawostka jest taka, że potrafimy też sprawdzać, czy ktoś wypełniam ankietę od niechcenia. Są algorytmy, które to sprawdzają. Źle układając ankietę obniżamy jakość zebranych danych. Zwyczajnie daliśmy ludziom tak wiele roboty, że nie wypełnili tej ankiety tak jak trzeba. Nie mówiąc już o błędach takich jak płynna skala itd.

Asia: Tematów związanych z zagadnieniem jest bardzo dużo, jakiś czas temu robiłam ankietę związaną z biznesem turystycznym. Jest szansa, żeby samodzielnie skonstruować poprawną ankietę? Czy lepiej to zlecić?

Janina: Na pewno dasz radę sama to zrobić . Wszystko zależy od tego, jaki mamy cel. Ja mam wyższe standardy do pracy naukowych. Naturalnie wszyscy jesteśmy w stanie to zrobić tylko trzeba nad tym trochę pomyśleć, bardziej niż spontaniczne rozpisanie pięciu pytań na kartce. Jeśli zrobimy ankietę do własnych celów warto jest się za stanowić czy wszystkie pytania dla każdego będą znaczyły to samo. Czy są wystarczająco szczegółowe, jasne i konkretne? Łatwo to sprawdzić robiąc badanie pilotażowe. Zapraszasz rodzinę na obiad w niedzielę, dajesz im ankietę i zbierasz informacje zwrotną. I ktoś powie, że nie rozumiem pierwszego pytania, na drugie pytanie nie potrafię odpowiedzieć, w innym jakiejś opcji odpowiedzi brakuje. Myślę, że w ankietach na własny użytek największym błędem jest to, że nie prosimy o feedback. Często zdarza się, że brakuje jakieś odpowiedzi albo coś jest niejasne. Warto też brać pod uwagę długość tej ankiety. Pięć pytań jest ok, jeśli dasz ludziom 50 pytań to co, wypełniła byś?

Asia: Nie, od dziesiątego pytania staram się odpowiadać na chybił trafił ale staram się aby nikt się nie zorientował.

Janina: To widać. Od dzisiaj chciałbym, aby wszyscy wiedzieli, że widzimy, w którym momencie ankiety zaczęliście zaznaczyć losową odpowiedzi. Tutaj w grę w chodzi psychologia poznawcza, wiemy też w jaki sposób ludzie oszukują. Jest kilka kategorii oszust ankietowych. Niektórzy zaznaczają pierwsze odpowiedzi, niektórzy tylko ostatnie. Jeszcze inni chcą być cwani i zaznaczają zygzakiem. To wszystko można posprawdzać. Do pewnego stopnia, ale jednak mimo wszystko liczymy się z tym.

Asia: W mojej ankiecie chciałam ustalić kto podejmuje decyzje zakupowe odnośnie wakacji. Dostawałam dużo informacji, że wybory są dokonywania wspólnie. Znowu doświadczenie podpowiada mi, że wcale tak nie jest i wydaje mi się, że odpowiedzi o wspólnym podejmowaniu decyzji po prostu dobrze wyglądają. To osoby chciały abym tak o nich myślała, jako o rodzinie, która wspólnie podejmuje wszystkie decyzje.

Janina: Widzisz to jest właśnie efekt społecznych oczekiwań. Polega na tym, że odpowiadamy na badania ankietowe w taki sposób, w jaki wydaje nam się, że zna od nas oczekiwane. Istnieją określone kategorie, w których widać ten efekt sposób wzmożony. Np. częściej niż jest naprawdę wspominamy o częstotliwości chodzenia do kościoła, rzadziej wspominamy o używkach. Jeśli zapytam się o to jak często chodzisz na siłownię okaże się że całe społeczeństwo codziennie uprawia CrossFit. Ponieważ wiemy, że tak się powinno robić. Być może w przypadku twojego pytania rozwiązaniem byłoby inne go sformułowanie. Nie pytanie o decyzję tylko o procentowy udział w decyzji lub o przebieg procesu decyzyjnego. To trzeba by się było trochę po zastanawiać. Właśnie dlatego, że badania ankietowe są pracą z drugim człowiekiem a nie zawsze potrafimy przewidzieć zachowania ludzi to trzeba tam kiedy testować. Nawet jeśli jest to ankieta w sklepie gdzie zadajemy proste pytania, rozdajemy te ankiety znajomym i rodzinie, sprawdźmy, czy pytania są jasne. Czy nie brakuje żadnej kategorii?

Asia: Wracając do przepytywania cię z twojej biografii. Twoje pierwsze studia miały miejsce w Polsce.

Janina: Tak pierwsze studia były w Polsce na Uniwersytecie Jagiellońskim. Później studiowałam w Szkocji tam byłam na stypendium rządowym więc w sumie zrobiłam licencjat w rok. Podkreślam to nie dlatego, żeby się chwalić, chociaż mama jest bardzo dumna, tylko żeby zaznaczyć że w Szkocji nie skończyłam pełnego licencjatu tylko to był program stypendialny który pozwolił mi dużo przedmiotów zrobić w rok i uzyskać dyplom szkockiej uczelni.

Asia: Wiedziałaś co chcesz robić po tych studiach? Zaplanowałaś sobie, że po studiach zostaniesz sławną bloggerka przemycając informacje na temat statystyki by potem płynnie przejść do świata marketingu?

Janina: Tak, urodziłam się w roku osiemdziesiątym ósmym a już w roku dziewięćdziesiątym zaklepałam sobie domenę. Nie, tak naprawdę nie miałam pojęcia, że zacznę prowadzić bloga. Ja mam problem z tymi studiami, w tym sensie, że studia to jest totalnie najlepszy czas w życiu. Ja swoje studia wspominam bardzo wspaniale po pierwsze z powodu znajomości po drugie to jest fajny czas kiedy człowiek chce się uczyć i może się uczyć może się też bawić. Z drugiej strony idziemy na studia w wieku 18 lat i umówmy się bardzo niewiele osób w wieku 18 lat wie co chcę robić w życiu.

Zaczęłam studiować pedagogikę, byłam przekona, że po studiach będę pracować więzieniu, ponieważ była to Pedagogika Resocjalizacyjna. Na pewno nie planowałam studiów za granicą. Na pedagogice praktycznie w ogóle nie miałam statystyki zajawiłam się nią dopiero w Szkocji. Nigdy nie przypuszczałam, że będę miała do czynienia z liczbami. To fajnie pokazuje, że nie musimy mieć planu. Możemy kombinować. Ja jestem przeciwniczka pójścia na studia tylko dlatego, że wszyscy chcą żebyśmy poszli. Uważam, że jeśli ktoś ma inny pomysł na życie to nie musi iść na studia tylko po to aby mieć magistra. Niemniej, nawet jeśli chcemy iść na te studia i nie do końca wiemy dokąd nas zaprowadzą jest to taki intensywny czas, że nigdy nie wiemy. Być może pojedziemy na stypendium za granice, być może poznamy jakiegoś wykładowcę, który nas zainspiruje. Ja tak miałam ze statystyką, być może pójdziemy na jakieś super staż i zajawidzimy się bardzo konkretną pracą w konkretnej firmie. Nigdy tego nie wiemy i myślę, że należy korzystać z różnych możliwości. Sprawdzać.

Asia: Pamiętasz jak to było? Podsumowując, umiesz matematykę… Więc już jakiś sposób jesteś do przodu, bo jednak wiele osób matematyki nie rozumie lub też wmówiono im, że matematyki nie rozumieją co jest jeszcze innym problemem i szczerze powiedziawszy nie wiem dlaczego tak się dzieje…

Janina: Ja ci powiem, dlaczego tak się dzieje. To wynika właśnie z tego o czym rozmawiałyśmy. Ludzie nie chcą się ośmieszyć a bardzo często jest właśnie tak że z osób które się pomylą ludzie robią idiotów. Wtedy mnie trafia szlag, jeśli ktoś nie potrafi policzyć procentów. Jeśli bym zobaczyła, jednak że ktoś się stara, zobaczę jak stoi przed tą półką w Tesco wyciąga kalkulator i liczy te 10% to brawo, serio, wtedy jestem szczęśliwa, że ktoś się stara i chcę się tego nauczyć. Nawet jeśli lubię myśleć, że wszyscy dorośli ludzie powinni to umieć to przestańmy deprecjonować ludzi tylko dlatego że czegoś niewiedzą, nie umieją bo to tylko prowadzi do sytuacji kiedy ludzie nawet nie próbują. Mówią, że nie policzą, bo nie potrafią. Nawet jeśli się nie umie to niech policzy raz źle, drugi raz źle a za trzecim razem policzy dobrze.

Chyba że pożyczy źle a wtedy przyjdzie ktoś kto powie że jest zniesmaczony tym, że policzyła źle. Wtedy najpewniej taka osoba pójdzie do piwnicy do rodziców i już nigdy stamtąd nie wyjdzie, bo się zapłaczę z żalu. Nie róbmy ludziom takich rzeczy. Wszyscy wiemy określone rzeczy a pewnych rzeczy nie. Fajnie by było się tą wiedzą wymieniać zamiast czuć się lepszym dlatego że ja coś umiem a ktoś nie.

Asia: Umiałaś matematykę. Cały czas nie rozumiem, dlaczego chciałeś pracować więzieniu skoro miałaś talent do kierunków ścisłych.

Janina: Zawsze byłam dobra z matematyki i zawsze bardzo lubiłam matematykę i do dziś bardzo lubię matematykę w tym znaczeniu, że matematyczne myślenie uczy nas algorytmów, które ułatwiają działanie, wnioskowanie, myślenie. W tym zawsze byłam dobra. Kiedy miałam osiemnaście lat to chciałam zbawiać świat. Dlatego poszłam na resocjalizacje i nie myślałam o studiach matematycznych. Również dlatego, że nie widziałam w tym nic interesującego. Robiłam rozwiązywać zadania, ale jeszcze nie wiedziałam, że można to połączyć z rozwiązywaniem problemów prawdziwego świata. Np. możemy ustalić skąd się bierze bezrobocie lub przewidywać co się stanie ze stopą bezrobocia w przyszłości. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałam, nie wiedziałam, że jest taki dział statystyki, którą można wykorzystać do rozwiązywania bardzo konkretnych problemów życiowych. Myślałam, że właśnie chodzi o to, że sobie trzaskasz równania i tak do końca świata.

Asia: Czyli myślałaś o matematyce tylko w kontekście matematyki akademickiej.

Janina: Też wspaniałe ja to uwielbiam, bardzo szanuję takich ludzi. Uważam też że to taka matematyka jest bardzo potrzebne. To po prostu nie była droga dla mnie.

Asia: Ja bardzo cieszę, że miałam na studiach matematykę i musiałam się zmusić do je ćwiczenia. Miałam to szczęście, że mój znajomy jest wykładowcą i bardzo mi w tym pomógł. Wiem, że on ma taki piękny umysł, jest matematykiem teoretykiem który całe życie siedzi na uczelni dostaje granty i dalej rozwija matematyki. Rzeczy, o których mówił była dla mnie zupełnie niepojęte i wydawałam się abstrakcyjne.

Janina: To jest właśnie wspaniałe w matematyce i w statystyce, że ona pozwala myśleć trochę inaczej i trochę inaczej patrzeć na świat. Mój mąż jest informatykiem i ja na niego mówię człowieku algorytm. On myśli algorytmami dokładnie tak jak pisze kod. Ja w ten sposób muszę się z nim komunikować. Nie mogę powiedzieć “Daj tej mąki na oko” tylko muszę mu podać konkretne parametry i myślę, że w tym coś bardzo pięknego. Na szczęście nie wszyscy muszą szukać sobie algorytmów w życiu codziennym, ale jestem coś co bardzo ułatwia myślenie i rozwija myślenie.

Asia: Gdzie jeszcze spotykamy się z tą matematyką poza właśnie statystyka…

Janina: Kurczę, wszędzie są potrzebni ludzie którzy rozumieją matematykę. Nieważne czy mówimy o pracy na giełdzie czy dyrektorze finansowym. Ludzie którzy zajmują się demografią, zajmują zbieraniem danych. Szczerze mówiąc trudno mi wymienić działkę gdzie takie umiejętność byłyby nieprzydatne.

Asia: Musimy wyjść z tego tematu bo już widzę jak na tym etapie rozmowy wiele osób wpada w rozpacz bo jednak miała mają świadomość że nigdy nie będą matematycznymi wyjadaczami.

Janina: Absolutnie nie mam na myśli tego, że jeśli ktoś nie ma takich umiejętności to do niczego się nie nadaje. Mówię po prostu, że takie umiejętności zawsze można wykorzystać. Chciałabym wrócić do tego o czym już mówiłyśmy. O tym, że nie  uważam, że nie wszyscy muszą mieć magistra. Mamy taki kult dyplomu, bez dyplomu nic nie potrafisz. To doprowadza do ogromnych wypaczeń. Powstaje bardzo dużo szkół prywatnych, niektóre są świetne niektóre bardzo wątpliwe jakości. Kierunki studiów, które tak naprawdę mają poziom nauczania taki, jak przeciętny liceum. Ja uważam, że człowiek bez studiów z pomysłem na siebie ma znacznie większe możliwości i osiągnie więcej niż informatyk bez pomysłu na siebie. Miałam taki okres w życiu, kiedy studiowałam filmoznawstwo. Taki kierunek, który jest bardzo często wyśmiewany. Ci ludzie z mojego kierunku z Filmoznawstwo z mojej robią wspaniałe rzeczy. Organizują festiwal np. Slot Art. Jest to jeden z najważniejszych festiwali w kraju. Drugi człowiek wyreżyserował film na podstawie tej pasty Malkolma XD  “Mój stary fanatyk wędkarstwa.”

Asia: Uwielbiam.

Janina: To jest człowiek stron studiowałam – Michał Tylka. Zrobił ten film, zdobył grant i zrobił świetną robotę. Ja obserwuję tych ludzi, którzy poszli na studia, o których wszyscy mówili, że po nich nie można nic zrobić tylko trzaska się recenzja filmu w gazetach. Teraz robią epickie, wspaniałe rzeczy. A to wszystko dlatego, że mieli pomysł na siebie. To jest trochę ważniejsze niż to aby myśleć, że muszę iść na studia, które dadzą mi pewną pracę. To się zmienia. Studia trwają pięć lat w ciągu tych pięciu lat można zupełnie zmienić koncepcję na to co chcemy robić w życiu. Nie przywiązywałabym się do tego za bardzo i na pewno nie przywiązywałabym się do koncepcji, że musi mieć magistra. Bzdura.

Asia: Moje doświadczenia z uczelnią są takie że jeśli sami się nie zepniemy i sami się nie zmotywujemy tą sama uczelnią nic nam nie da.

Janina: Nawet na najlepszej uczelni świata, jeśli ty sam się nie nauczysz i nie będziesz się rozwijał to nic z tego nie będzie. Może teraz coś się zmieniło, ale kiedyś sprawdzałam to kilka lat temu w Polsce nie było żadnych wymogów odnośnie tego kto może założyć uczelnie wyższe. Oznacza to mniej więcej, tyle że mogłabym stąd wyjść założyć Wyższą Szkołę Lansu i zacząć rozdawać może nie dyplomy, ale akredytację. Umówmy się, że to nie jest taki poziom, jakiego byśmy chcieli. Niestety te prywatne uczelnie powstały, ponieważ było takie zapotrzebowanie, przeświadczenie w społeczeństwie, że absolutnie każdy musi być mgr. Miało to być gwarancją jakiegoś statusu społecznego. Można być doktorem habilitowanym a być po prostu głupim człowiekiem. Można też być człowiekiem, który nie skończył żadnych studiów, ale jest po prostu inteligentny i obeznany.

Asia: Myślę, że na każdej uczelni można się prześlizgnąć. Jeśli będziemy wkładać energię w to żeby po prostu jakoś się prześlizgnąć to uda nam się studia skończyć.

Janina: Moje studia na pedagogice były najprostszymi studiami świata. Uczyłam się bardzo dużo głupot. Musiałam się uczyć bardzo wiele głupot, ale myślę, że trudno byłoby te studia oblać. Ale tak jak powiedziałaś jest druga studia stronę medalu. Chciałabym myśleć, że z każdych studiów można wyciągnąć coś dla siebie. Np. nie te studia na pedagogice dały mi kontakt do pewnej pani doktor z którą mam kontakt do dziś i ten kontakt nie bardzo wzbogacił. Ona mnie wzięła do pracy przy projekcie badawczym, z nią pisałam pierwsze artykuły. Ona mi te studia zajawiła nauką. Tak samo miałam na studiach w Szkocji. Poznałam jednego konkretnego człowieka, który sprowadził mnie na tory doktoratu Irlandii. Nawet jeśli jesteśmy w tej chwili na studiach i one nie spełniają do końca naszych oczekiwań, moje pierwsze studia zdecydowanie nie spełniały, to i tak jesteśmy wstanie tak po kierować świadomie z twoim udziałem tych studiach poprzez czy to kontakty, czy udział w jakichś kursach, czy dodatkowych zajęciach aby coś z tego mieć dla siebie. Albo nawet z umiejętnościami miękkimi. Możemy całe studia trzaskać prezentację aby pod koniec studiów być wirtuozem sceny. Nawet takie małe rzeczy. Najważniejsze żeby nie stać w miejscu. Nie mieć poczucia, że zapisałem się na studia to jestem, proszę mnie nauczyć, proszę mnie kształcić i jeszcze najlepiej powiedzieć co mam zrobić ze swoim życiem.

Pamiętam swoje pierwsze wystąpienie na studiach byłam bardzo dobrze przygotowana a kiedy wyszłam na scenę to fizycznie się cała trzęsłam. Nie byłam w stanie tego opanować. Teraz jestem 10 lat później i czuję się na scenie bardzo dobrze. Cały czas się denerwuje, ale widać te zmiany. Ale studia są bardzo fajnym etapem testowym. Idąc dalej tym przykładem związanym z wystąpieniami publicznymi, możemy wygłosić referat przed 20 osobami potem może na konferencji przed setkę osób. Rzeczywiście wtedy ten błąd, nawet jeśli się wydarzy nie będzie nas aż tyle kosztował a wystąpienia publiczne zawsze się przydadzą.

Asia: Nie rozumiem jednej rzeczy. Świetnie piszesz jest 50 000 osób tylko potwierdzają dlaczego nie poszłaś na kierunek humanistyczny i nie zostałaś pisanką. Mogłabyś teraz siedzieć w domku nad rzeką i tworzyć powieści od rana do nocy.

Janina: Miałam taki pomysł i gdyby nie to, że tak jak wspominałam wieku 18 lat miałam silne przeświadczenie że muszę zbawiać świat to poszłabym na filologię bo z polskiego też zawsze byłam bardzo dobra i miałam z panią polonistkę, która świetnie inspirowała tematem literatury a przy tym wspiera moje pisanie. Nie poszłam na takie studia. Wciąż mi się marzy. Co prawda nie filologia Polska, ale na wyspach są takie studia creative writing. To jest coś co mnie mega jara, nie jestem pewna na ile byłabym w stanie wrócić na studia. Nie wiem też na ile to jest dokładnie to czego w tej chwili szukam. Myślę, że dla osiemnastoletni mnie byłoby to coś wspaniałego. Studia dla pisarzy. Piszesz różne formy, u mnie na uczelni masz na roku osiem osób. Ci ludzie wspólnie pracują nad tekstami. To byłby kierunek, do którego brakowało mi w wieku lat 18. W Polsce takiego kierunku nie było więc wybrałam się sama przez pisanie. Pisanie jest umiejętnością którą można kształcić po pierwsze samemu poprzez ćwiczenie. Im więcej czytamy tym lepiej piszemy. Poza tym mamy też mnóstwo kursów, szkoły reportażu czy weekendowe kursy pisania z doskonałymi nauczycielami. Sylwia Chutnik czy Mariusz Szczygieł takie kursy prowadzę. Za moich czasów, powiem jak stary człowiek, takich opcji nie było. Gdyby były na pewno bym z nich korzystała i wciąż mam w głowie to, że chciałabym z niej skorzystać. To, co chciałam powiedzieć i do czego wszystkich zachęcić, głównie maturzystów, aby rozważyć studia za granicą. Kierunki studiów dostępna za granicą są wspaniałe. Wybór tych kierunków za granicą jest znacznie większe niż w Polsce znacznie bardziej Kreatywny i polecam się rozejrzeć i sprawdzić, czy przypadkiem na zagranicznych uczelniach nie ma czegoś dla nas ciekawego.

Asia: Trzeba znać bardzo dobrze angielski…

Janina: Zawsze musisz znać, zdać test językowy i to znowu brzmi bardzo poważnie ja nie mówię że to jest prosta sprawa ale bądź samo studiowanie za granicą oprócz języka itd. wiąże się z pewną izolację od rodziny i znajomych. Sam proces migracji nie jest łatwe, ale samo dostanie się na studia za granicą nie jest tak trudne jak mogłoby się wydawać. Tak, potrzebujemy zdać certyfikat językowy, ale są specjalne kursy przygotowawczy do tego certyfikatu. Pierwszy rok na irlandzkiej uczelni jest trochę testowy, cenny, ale jest też jest pole do popełnienia błędów. Ten język nie musi być perfekcyjny a w przeciągu roku życia w anglojęzycznym kraju na pewno będziemy już mówić tak, że nie będziemy musieli się tym językiem martwić.

Są też stypendia więc warto się za tym rozejrzeć. Jeśli ktoś twierdzi, że po prostu go na to nie stać to są możliwości aby zdobyć fundusze. Np. w Szkocji studia dla Polaków są za darmo. Tylko w Szkocji nie w Wielkiej Brytanii. Można się tam rozejrzeć. Można studiować za darmo, są stypendia socjalne, ja też takie stypendium miałam. To brzmi jak bardzo dużo przedsięwzięcie. Pewnie jest troszeczkę trudniejsza przeprowadzka do innego miasta, bo musimy się przeprowadzić do innego kraju, ale jestem wciąż coś co uważam, że jest w zasięgu bardzo wielu osób. Też takich osób, które myślą, że nie bo się do tego nie nadają i nie dadzą sobie radę. Warto to rozważyć, warto to sprawdzić. Przejrzeć sobie kierunki studiów.

Asia: Bardzo fajnie że o tym mówisz, miałam już gości z doświadczeniami zagranicznymi ale były to takie jednoroczne doświadczenia. Nie przyszłoby mi do głowy że studiowanie za granicą może być tak proste.

Janina: Tak, to się wydaje skomplikowane. W Szkocji można studiować za darmo, w Danii można studiować za darmo. I czasem, mój kolega tak miał, kiedy rozważał, czy bardziej mu się opłaca studiować w Danii, czy w Warszawie to wyszło na to, że w Danii z darmowym czesnym i dodatkami, które dostaje każdy student wyjdzie mu taniej niż w Warszawie na SGH. To było pięć lat temu i nie wiem na ile te wyliczenia są dalej aktualne, ale przede wszystkim, zanim podejmiemy decyzję warto jest sprawdzić wszystkie możliwości.

Asia: Dziękuję za rozmowę.

Na facebooku:

Zaczęło się od tego, że ja mam takiego kolegę Kamila i to jest bardzo miły chłopak, bardzo sympatyczny, niemniej cechuje…

Opublikowany przez Janina Daily Czwartek, 24 maja 2018

Na instagramie:

Na tweeterze:

Podobała Ci się ta rozmowa? Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz komentarz, lub ocenisz mój podcast w aplikacji. Pomaga mi to się rozwijać, trafiać do nowych słuchaczy i zapraszać interesujących gości.

pozdrawiam, Asia

Lubicie słuchać podcastów na youtube?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *